Stowarzyszenie Strzelców z Broni Historycznej i Czarnoprochowej
pn. Poznański Regiment Odprzodowy
Archiwum

Racławice, 3 – 6 kwietnia 2014

By 20 kwietnia, 2014 13 sierpnia, 2022 No Comments

No i stało się! Tak jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Zebrało się dziewięciu mundurowych 7 Regimentu Pieszego szefostwa Potockiego i pojechaliśmy do Racławic świętować 220 rocznicę Bitwy Racławickiej.

Tu wielkie podziękowanie dla ks. Krzysztofa, proboszcza miejscowej parafii, za gościnę oraz uroczystą mszę odprawioną z okazji obchodów. Władze gminy także stanęły na wysokości zadania i zorganizowały pod pomnikiem Bartosza Głowackiego całkiem okazałe uroczystości.
Do Racławic dotarliśmy w dwóch grupach. Pierwsza 3 kwietnia w godzinach wieczornych, a druga dojechała już 4 kwietnia we wczesnych godzinach rannych. W piątek 4 kwietnia nasze wojsko z rana, w pełnym rynsztunku odbyło dla przypomnienia krótką musztrę i oczekiwaliśmy na rozpoczęcie oficjalnych obchodów 220 rocznicy Bitwy Racławickiej. Obchody 220 rocznicy bitwy rozpoczęły się od uroczystej mszy świętej, przy szerokiej obecności pocztów sztandarowych i innych oficjeli. My zaprezentowaliśmy się z pełnym szykiem, czyli w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu. Po mszy pomaszerowaliśmy pod pomnik Bartosza Głowackiego. Poprzedzała nas orkiestra wojskowa i kompania honorowa wojsk desantowych z garnizonu krakowskiego. Pod pomnikiem wysłuchaliśmy referatu na temat Insurekcji Kościuszkowskiej i znaczenia samej Bitwy Racławickiej, dla dalszych losów Polski. Delegacje różnych organizacji (w tym my), złożyły wiązanki pod pomnikiem w hołdzie walczącym i poległym. Potem odbył się wojskowy apel poległych, zakończony potrójną salwę honorową oddaną przez kompanię wojsk desantowych. Następnie wkroczyliśmy my, z naszą salwą z działa oraz muszkietów.

Na tym oficjalne obchody się zakończyły. Wojsko odmaszerowało do koszar, a my zostaliśmy zaproszeni na obiad przez władzę gminy. Obiad miał miejsce W hotelu Mercure w Racławicach Dosłońce. Po posiłku zostaliśmy poproszeni o oddanie wystrzału armatniego dla uczestników kursu, czy też zawodów dla kucharzy, który tamże się obywał. Nie opieraliśmy się długo. Działo zostało „odprzodkowane”, załadowane i odpalone. Efekt był wspaniały, bo huk wystrzału odbijał się od pobliskich pagórków, powracając zwielokrotnionym echem. Wieczorem dobiła zaproszona przez nas, mieszana grupa rekonstruktorów z Bydgoszczy i Gdańska, w osobach Macieja , Marka i Adasia oraz jeszcze jednego kolegi z Poznania. Miło nam stwierdzić, że w Bydgoszczy i okolicach, zawiązuje się nowa grupa pasjonatów pragnąca odtwarzać odziały I RP.

W sobotę 5 kwietnia, wzmocnieni o grupę „bydgoską”, wyruszyliśmy do Krakowa, by wypełnić przemiłe zaproszenie Pana Leszka Cierpiałowskiego, szefa Kopca Kościuszki i wystawy Kościuszce poświęconej. Pan Leszek podjął nas iście po królewsku i nie tylko oprowadził nas po swoich włościach, ale także ugościł spragnione i głodne wojsko, za co mu serdecznie dziękujemy. Pozwolił nam nadto wtargać nasze działo na sam szczyt kopca i tam koło południa oddaliśmy podwójny wstrzał armatni na cześć Naczelnika Kościuszki. Wstrzał armatni dodatkowo poparliśmy salwą honorową z naszych muszkietów.

Po południu postanowiliśmy przejść się trochę po starówce krakowskiej. W pełnym ekwipunku, ale już bez działa, udaliśmy się pod wawelskie wzgórze. Tam robiąc konkurencję ziejącemu ogniem smokowi, oddalimy salwę z naszych muszkietów. Następnie udaliśmy się luźnym szykiem, przebijając się przez ciżbę, w kierunku rynku ul. Grodzką. Gawiedź co rusz nas zatrzymywała by robić sobie z nami fotki. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej, przebijając się przez gawiedź, w kierunku Barbakanu ul. Floriańską, a następnie po osiągnięciu jego, odtrąbiając powrót pod Wawel.

Niewątpliwie staliśmy się małą sensacją dla turystów i bohaterami niezliczonych „sweetfoci”. Dość powiedzieć, że przemarsz Grodzką i Floriańską tam i z powrotem trwał około czterech i pół godziny. Niewątpliwie będziemy gwiazdami facebook’a w Izraelu, ale też w Hiszpanii, Japonii, Malezji, Chinach, Rosji, Ukrainy i tylko Bóg wie jakich jeszcze krajów. Wieczorem powróciliśmy do Racławic na plebanię.

W niedzielę rano (po pysznej jajecznicy), na prośbę księdza Krzysztofa, wzięliśmy udział w niedzielnej uroczystej mszy świętej. Tak jak w piątek, wystąpiliśmy w pełnym rynsztunku, ale już nie w obecności oficjeli, a dla parafian. Po mszy czas był by się zebrać i przygotować do powrotu.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o urokliwe ruiny zamku w Ogrodzieńcu, gdzie spędziliśmy całkiem sporo czasu zwiedzając, biegając po schodach, a co niektórzy wspinając się na ostańce jury krakowsko-częstochowskiej.
Do Poznania wróciliśmy późnym wieczorem. Zmęczeni, ale zadowoleni z udanego wypadu.

W załączeniu dokumentacja fotograficzna oraz relacje video.

TVP KRAKÓW

TVN 24

TV PROSZOWICE